Recenzja filmu

Interview (2007)
Steve Buscemi
Steve Buscemi
Sienna Miller

Czy na pewno wiesz kim jesteś?

Steve Buscemi w hołdzie Theo Van Goghowi. Przenikliwa psychologiczna psychodrama na dwoje aktorów. Wbija w fotel.
"Interview" Steve'a Buscemiego to remake filmu Theo Van Gogha, zmarłego tragicznie holenderskiego reżysera, zamordowanego przez islamskiego fanatyka. Film jest hołdem dla artysty, ale potraktowanym bardzo osobiście, wypowiedzią artystyczną na najwyższym poziomie. Konwencja jest wręcz teatralna. Cały dramat rozgrywa się w zasadzie w jednym pomieszczeniu, pomiędzy dwojgiem ludzi. Cała struktura opiera się na dialogach, to one budują intensywność tego pozornie nieefektownego filmu. Starzejący się dziennikarz wojenny (Steve Buscemi) czeka w restauracji, by przeprowadzić kolejny w swoim życiu wywiad. Niestety tym razem, zamiast prezydenta czy kongresmana, zmuszony jest rozmawiać z gwiazdką niskobudżetowych horrorów (Siena Miller). Gdy ta w końcu się pojawia, dziennikarz przyznaje wprost, że nie ma pojęcia, czym dziewczyna się zajmuje i zdecydowanie wolałby być teraz w Waszyngtonie, gdzie właśnie dzieją się ważne polityczne wydarzenia. Aktorka naturalnie się obraża i wychodzi, jednak w wyniku niespodziewanego wypadku, lądują razem w jej mieszkaniu, co staje się początkiem właściwej psychodramy. Zaletą filmu Buscemiego jest nieustanne mylenie widza. Reżyser wciąż zmienia reguły gry, odwraca relacje. Wydaje się, że w rozpoczętej leniwie grze psychologicznej głupiutka gwiazdka jest bez szans w starciu ze starym i cynicznym życiowym wyjadaczem. Jednak zawsze w momencie, gdy wydaje nam się, że rozgryźliśmy intrygę i że opowieść zmierza się w stronę banalnego rozwiązania, Buscemi wywraca fabułę do góry nogami. Kto tu jest słaby, a kto silny, kto prowadzi z kim grę? Od pogardy do zaciekawienia, od relacji ojcowskiej do erotycznej. Od agresji do czułości. A gdzieś w tle (czy na pewno w tle?) stały wątek walki o dominację, pokazanie siły. Momentami wręcz denerwuje ta nieustannie zabawa w kotka i myszkę, chciałoby się znaleźć jakiś punkt zaczepienia, ale zostaje tylko nieufność. A sztuka bywa, że napiszę coś mało oryginalnego, nieufnością. Całą atmosferę budują świetne dialogi (polecam scenę wzajemnych "spowiedzi" bohaterów), ale przede wszystkim aktorstwo. To, że Steve Buscemi potrafi zagrać nawet podłogowy panel, wiemy nie od dziś. W "Interview" łączy żywioły cynizmu i liryzmu, wyrachowania i współczucia. Jest żałosny i przebiegły jednocześnie. Trudno dotrzymać mu kroku, tym bardziej zaskakuje rola Sienny Miller. Znana dotychczas z ról podobnych, jak grana przez nią bohaterka, w "Interview" zaskakuje niesamowitą dojrzałością i umiejętnością błyskawicznej zmiany aktorskiej konwencji. Na naszych oczach gwiazdka staje się aktorką. Film zaskakuje też formalnie ? ostry montaż czy zmiana taśmy filmowej nie są jednak tanim sposobem podkręcania psychologicznej intrygi. W "Interview" nie ma taniego efekciarstwa, jest za to bolesne pytanie o tożsamość. Czy za setkami wkładanych przez nas masek kryje się jeszcze jakaś twarz?
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Remake czy nie ─ guzik mnie to obchodzi. Oceniam film jakim jest. I co tu dużo mówić, jestem zdziwiony...... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones